wtorek, 12 lutego 2013

Wątpliwa przyjemność jazdy na nartach...

    Takie określenie usłyszałam w niedzielę na stoku Winterpol Biały Jar w Karpaczu. Chyba że... ktoś preferuje stanie w kolejkach do wyciągu. A tak niestety było w godzinach od 12.00 do 15.00. Nigdy więcej! Wyglądało to tak: kilkanaście minut stania w kolejce, 3 minuty jazdy wyciągiem i 5 minut "szaleństwa" na nartach:) i dalej od nowa. Ponieważ wykupiliśmy bilety czterogodzinne, więc pojeździliśmy jedynie ostatnią godzinę. Po 16.00 bramki wyciągu świeciły pustkami...
Może trochę o samym wyciągu. Ruszył zeszłej zimy i od razu miał wielu sympatyków. Stok płaski, w sam raz dla uczących się, dla rodzin z małymi dziećmi i dla jeżdżących ostrożnie /czyli dla mnie/. Stok z wieloma udogodnieniami, przygotowany nowocześnie. Jest to wyciąg kanapowy /na sześć osób/ z podgrzewanymi siedziskami i osłonami, które chronią od śniegu, wiatru i deszczu, do tego sztucznie naśnieżany i wieczorami oświetlony. Są trzy warianty tras, więc tłoku zbytniego nie ma, szczególnie na dwójce. Można zatrzymać się w ciepłej, przytulnej chacie na kubek grzanego wina, czy frytki i to bez schodzenia ze stoku. Oczywiście wypożyczalnia, szkoła narciarska są na miejscu. Cena za dzień /od 9.00 do 16.00/ to 59 zł. Nie tak źle. Za 4 godziny 49 zł. Do tego /o zgrozo/ parkingi płatne 15 zł. Lepiej zatrzymać się na dole, chyba że ktoś nie załapie się na swój karnet na ostatni wjazd /bo nie ma kontroli czasu na bilecie/ i pieszo będzie wchodził pod górę do samochodu...
Ogólnie wyciąg ok pod pewnymi warunkami - nie w weekendy w godzinach południowych i nie na długo -po kilku razach będzie wydawał się zbyt płaski dla bardziej wytrawnych narciarzy.
Można sprawdzać warunki na stoku w tym miejscu http://winterpol.eu/kamera-karpacz-bialy-jar/

                              To początek wszystkich tras - tak płaski, że trzeba się odpychać kijkami...

                                                          Tak było o 13.00


                                             


 
                                              Tak było o 16.55.


    Dzień wcześniej - w sobotę byliśmy w Andrzejówce i tam to zupełnie inny klimat...Wprawdzie wyciągi talerzykowe, ale kameralnie, niezbyt dużo ludzi /choć akurat w tę sobotę trochę było/, przepiękne widoki jak poniżej. Cena za godzinę 10 zł. A więc można sobie po dowolnej godzinie zrobić przerwę na grzane winko w Andrzejówce. Stoki bardziej strome niż w Karpaczu, a jest również kilka wariantów zjazdu na dwóch wyciągach.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz