poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozważania na szczycie

    Ślęża to dla nas magiczna góra. Góra wyrastająca pośrodku równiny. Widać ją z daleka i gdy nadchodzi wiosna, dzikie tłumy opanowują wszelkie szlaki wiodące na jej szczyt. Najbardziej jednak uczęszczany, wręcz pielgrzymkowy jest szlak żółty z Przełęczy Tąpadła. Na leśnej drodze trudno znaleźć miejsce do zaparkowania. Ślężańskie trakty, jezdnia z obu stron, nie mówiąc o parkingu oblężone są parkującymi pojazdami. W takie weekendy jedynie wczesna pora wycieczki może pozwolić na przyjemność obcowania w ciszy z naturą. W południe nie ma już odrobiny miejsca na przysiądnięcie na szczycie. Chyba, że jest możliwość wyjścia na Ślężę w tygodniu, np. niebieskim szlakiem z Sobótki Górki. Tak jak my wędrujące pustym szlakiem. Mogłabym powiedzieć, że znam tę górę na pamięć, zdobywałam ją nie kilka, nie kilkanaście, a zapewne kilkadziesiąt razy. A jednak można się zgubić przechodząc niepostrzeżenie z jednego na drugi niebieski szlak:)






  Z góry, z pewnego dystansu świat wydaje się inny, prosty, wszystko takie poukładane, bez zawirowań emocjonalnych, nierozwiązanych problemów. W domkach z czerwonymi dachami ludzie odpoczywają po pracy, bądź pachnie niedzielny rosół, albo trwają sobotnie porządki. Może to my zbyt komplikujemy nasze życie. Rozpędziłam się trochę...:)

   U podnóża Ślęży w Sulistrowiczkach można spotkać prawdziwą perełkę. Mały kościółek w stylu góralskim z przepięknym otoczeniem i niezwykłym wnętrzem. A wszystko nawiązuje do Ślęży: mnie zachwyciły witraże z kwiatami z sulistrowickiej łąki, ołtarz z niedźwiadkami utożsamiającymi siły natury, w  które wierzyli poganie i rzeźbione w drewnie nad ołtarzem drzewo genealogiczne Matki Bożej. Jest też źródełko, z którego litrami wywożona jest woda...




  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz